Porażka w Wołominie...
Korona Warszawa przegrała z Huraganem II Wołomin 3:5 w meczu 18 Kolejki warszawskiej A klasy gr. I.
Mecz obfitował w istny rollercoaster i dramaturgię, którą można by obdzielić kilka ligowych spotkań...
Początek spotkania to dużo walki w środku pola, mało zaczepnych akcji, z których któraś z drużyn mogłaby zrobić użytek. Dopiero po kwadransie Korona stworzyła pierwszą dogodną okazję, jednak sytuacji sam na sam z wołomińskim bramkarzem nie wykorzystał Kowalewski. Chwilę później zagotowało się pod naszą bramką...W sytuacji sam na sam , na 17 metrze Bichta faulował napastnika gospodarzy, jednak sędzia pokazał naszemu bramkarzowi jedynie żółta kartkę. Strzał bezpośrednio z rzutu wolnego na bramkę zamienił jeden z zawodników Huraganu i po 17 minutach Korona przegrywała 0:1. Kolejne minuty upływały pod znakiem dobrych sytuacji bramkowych. Dwie zmarnowali nasi zawodnicy, natomiast jedynie dzięki kapitalnym interwencjom Bichty, po 30 minutach nie przegrywaliśmy 2 czy 3:0... Niestety minutę później miało miejsce zdarzenie, które ułożyło losy spotkania. W polu karnym ponownie faulował Bichta, a sędzia wskazał na jedenasty metr, dodatkowo pokazując naszemu bramkarzowi drugą zółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
W bramce od tego momentu z konieczności stanął Starosz, który wyczuł intencje strzelca, jednak piłka po jego rękach wpadła do bramki Korony. Po 31 minutach przegrywaliśmy zatem 0:2 , dodatkowo zmieniając już w tym momencie kontuzjowanego Ciurzyńskiego, w którego miejsce na placu zameldował się Ghazaryan.
W 39 minucie Korona zdobyła kontaktową bramkę za sprawą Kowalewskiego, który wykorzystał dobre podanie Kolasy i w sytuacji sam na sam pokonał keepera Huraganu.
Druga połowa mogła zacząć się dla nas idealnie, jednak po dobrym zgraniu głową przez Konrada Kolasę, Kowalewski zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. Kilka minut później straciliśmy bramkę po rzucie rożnym. Po 53 minutach przy Korsaka przegrywaliśmy już 1:3. Cztery minuty później, w swoim pierwszym kontakcie z piłką, zawodnik przyjezdnych zamknął akcję i wydawało się, że już jest po meczu. 1:4 po godzinie gry....
Trzy minuty później ilość zawodników w obu drużynach wyrównała się za sprawą bezpośredniej czerwonej kartki dla zawodnika gospodarzy, który bez piłki kopnął Starosza. W tym fragmencie koroniarze zdecydowanie wzięli się do pracy i po asyście Kolasy, Kowalewski zdobył druga bramkę dla Korony.
W 73' minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Kolasa i został powalony na ziemię. Sytuacji ze swojej perspektywy nie widział główny arbiter, jednak sygnalizacja liniowego była jednoznaczna- rzut karny! Dodatkowo zawodnik Huraganu otrzymał czerwoną kartkę i na 17 minut przed końcem spotkania zawodnicy Huraganu musieli kończyć mecz w dziewięciu, przy dziesięciu zawodnikach Korony.
Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Kowalewski, kompletując hat tricka, zdobywając tym samym kontaktową bramkę!
Do końca spotkania zawodnicy Huraganu umiejętnie starali się przeszkadzać Koronie w budowaniu akcji, zamykając się na 20-tym metrze od własnej bramki. Korona musiała wówczas się odsłonić, dążąc do zdobycia remisowej bramki.
W 94' otwarta gra koroniarzy zemściła się w postaci kontry, po której zawodnik gospodarzy wpakował piłkę do pustej bramki obok rozpaczliwie interweniującego Grzelaka. Tym samym Korona doznała pierwszej porażki we wiosennych zmaganiach.
Był to zdecydowanie mecz który, gdyby nie rozstrzygnęła czerwona kartka dla naszego bramkarza, mógł potoczyć się zupełnie inaczej. W kolejnym spotkaniu zdobywamy minimum trzy bramki stwarzając sobie 7-8 stuprocentowych sytuacji, jednak swoje piętno na spotkaniu z pewnością odcisnęła gra przez 60 minut w osłabieniu, z zawodnikiem z pola w bramce.
Kolejny mecz rozegramy w niedzielę, 9 kwietnia, a naszym przeciwnikiem będzie rewelacja wiosennych rozgrywek - Kamionek Warszawa
Komentarze